DETEKTYW KOPER

Szymon

Raport 234/ARD-351

Szymon. Szczupły, tyczkowaty o zapadającej w pamięć twarzy. Z wywiadu wynika, że ma skłonności do konfabulacji. Nie jest pewne czy jego dziennik zawiera choćby ziarnko prawdy. Kolaborował z grupką literatów tworzących, jak sami to nazwali, „powieść kolaboratywną”. Podejrzana otwartość skłania mnie do przypuszczeń, że musi coś ukrywać. Facet ma hopla na punkcie wód mineralnych. Zna wszystkie lokalne marki. Prawdziwa encyklopedia nałęczowianek, żywców i zdrojów z całej Polski. Na próbę pokazałem mu etykietę butelki z 1995 roku. Odgadł bez błędnie, a potem zaczął mówić o tym, jak ciekawe odgłosy potrafi wydawać z siebie miażdżony plastik.

Podejrzany przestał wreszcie bredzić o butelkach. Twierdzi, że przebył z Wrocławia, żeby się wyluzować, może odpocząć. Tacy jak nieraz nie specjalnie umieją odpoczywać, potrzebują się zaprawić do tego „odpoczynku”. Mówi, że notował wszystkie potencjalne i prawdziwe działania grupy.

Przez pół nocy wrzeszczał coś, że go oko boli, no i jakby go nie przycisnąć, wciąż mówi coś o jakiejś przepowiedni i Lukrecji. Zlitowałem się i kupiłem mu nieco tej lukrecji… Facet Wyglądał jakby zobaczył ducha.

W malignie wyznał mi, że nie chciał nikogo skrzywdzić, a tylko zyskać kontakty w literackim półświatku. Poprosiłem go o nazwiska wszystkich ludzi jakich poznał. Zaczął od Arystotelesa… To będzie długa noc.