KLEMENS

Ostatni z maili pojawił się w skrzynce, wydając charakterystyczny dźwięk. Z kilkunastu maili tylko on przykuł uwagę Klemensa. „Nowa książka Andrzeja Lisieckiego”. Kliknął w maila. Już sam tytuł brzmiał jak obelga rzucona w twarz. Ożeż ty mendo zasrana! Znowu nowa? – kubek z kawą uderzył miarowo o biurko. Oprócz tekstu na dole maila widniała uśmiechnięta twarz Andrzeja, a obok niej okładka jego najnowszej książki. Klemens zamarł przed laptopem. Tego było za wiele jak na poniedziałkowy poranek. „Ożeż ty...”

Patrzył tępo na okładkę. Była bardzo interesująca i przykuwała uwagę. Niedobrze, niedobrze... – powtarzał pod nosem. Andrzej bezlitośnie uśmiechał się do niego. I co frajerze? Ja napisałem, a ty? – zdawał się podejmować dialog z patrzącym na niego Klemensem.

Kilka kliknięć i była jego. Przynajmniej tak wirtualnie, a namacalnie miał ją dostać za tydzień, w dniu premiery. Akurat przed wyjazdem – pomyślał szybko. Choć było mu to nie w smak, to wiedział, że już za kilka dni spotkają się z Andrzejem na wyjazdowej sesji Piksel Zdrój twarzą w twarz. Czekał na tę konfrontację od lat, ale teraz, gdy miało do niej dojść, odczuwał lekki niepokój.

Czasu było nie za wiele, a tu z uwagi na nową książkę musiał się przygotować do jej trollowania. Nie było to łatwe zajęcie. Jak zwykle rozpisał sobie, na jakiej stronie co mniej więcej umieści. Jako perfekcjonista starał się, by opinie się nie powtarzały, by każda miała swój indywidualny styl. Niektóre pisał niczym profesor literatury ex katedra, a kiedy indziej ukrywał się pod postacią tępego gimnazjalisty. Niezależnie od przebrania, zawsze ostro krytykował swoje „ofiary”. Tak naprawdę nie miało to znaczenia, jako kto napisze kilka zjadliwych zdań. Zawsze wychodził z niego Świstak_84.5 – jego ulubione alter ego. Czasem miał wręcz wrażenie, że to on jest alter ego Świstaka_84.5. Ostatnio coraz częściej.