LUKRECJA

Kto nie ma w domu fotela? Ktoś na pewno nie ma, nie czyta, siedząc na nim, nie buja się, nie kładzie na nim ubrań. Fotel to nie jest główny mebel w pomieszczeniu, goście nie siadają przy nim do wigilii. Marcel jednak kochał swój fotel, nawet bardziej niż wszystkie zwierzęta, które udało mu się wcześniej hodować. Miał konika polnego swego czasu i skorpiona. Trochę gardził tymi futerkowymi, stworzonymi na potrzeby domowe stworzeniami. Jedyne futerkowe zwierzę, na które sobie pozwolił, to lis na szyję. Nie czuł się jednak pewnie, kiedy jedyny raz założył go na imprezę sylwestrową. Kilkoro obrońców zwierząt nazwało go wtedy mordercą, mimo że mordercy lisa to on nawet nie znał ze słyszenia. Skończyło się na dwugodzinnej dyspucie o sensie życia, a lis od tej pory leżał u niego w szafie. Naprzeciwko niej stał właśnie wspomniany fotel, rzecz stara, brązowa i dosyć zużyta. Wielu gości zwracało uwagę na ten mebel i nazywało go szpetnym albo w najlepszym przypadku niepasującym do całości. Całość mieszkania Marcela to były niemieckie antyki i szwedzkie dodatki. Byłoby to nawet gustowne, gdyby nie ten brązowy element na brązowej wykładzinie dywanowej. Z fotelem nie wiązały się żadne konkretne wspomnienia. Po prostu nie wyobrażał sobie, że go tutaj nie będzie.