JOANNA

A skoro jestem na plaży, bo nie jestem już w wodzie, patrzę, jakie wokół toczy się życie. W miejscu, gdzie mieszkaniec Costa Brava w najlepszym razie wbiłby parasol, a turysta z kraju prawdziwie rozwiniętego zapłacił za wygodę leżaka – prawdziwe obozowisko. Parasol. Składane krzesełka. Po leżaku na głowę. Namiot typu iglo, typu sejf na kosztowne kosztowności. Dmuchane krokodyle dla dużych, dmuchane statki dla małych. Dmuchane lale malowane... Ale te zostawmy na razie. Bo reszta ekwipunku już czeka na socjologiczną analizę.