SZYMON

Wodny kryzys potrwał jedną trzecią dwulitrowej butli z wodą sodową, a jego przyczyna była banalna: dwutlenek węgla. Klaudia po zaledwie jednej zgrzewce mineralnej kategorycznie odmówiła picia bezalkoholowego napoju z bąbelkami i zażądała po pierwsze cydru, a po drugie zwykłej, znienawidzonej przeze mnie wody niegazowanej. Ustaliliśmy, że ja chodzę po wodę gazowaną, a ona niegazowaną lub, jeśli chce mi sprawić przyjemność, także gazowaną. Uparłem się, że w kwestii zapasów wody mam nieco więcej do powiedzenia, ale ceną moich zachcianek okazał się przykry obowiązek dwukrotnie częstszych wizyt w sklepie. Ach, czego się nie robi dla kobiety…

Na czas upałów na buczącej lodówce zawisła specjalna rozpiska dotycząca zaopatrzenia. Klaudia przestrzegała jej z wojskową skrupulatnością, a mi pozostawało dopasować się do sytuacji wyjątkowej, raz po raz prześlizgując się zacienioną aleją prosto na gotującą się patelnię i dalejże do środka sklepu, przez chłodne korytarze do królestwa niegazowanych butelek!