OLAF

Co za robota... Nie dość, że szmira, płacą grosze, to jeszcze ręka mi cierpnie. Powinni mi płacić ekstra za pracę w szczególnych warunkach – myślała, leżąc w bezruchu na parapecie: kawałku scenografii. Gdyby tak wszystko rzucić, tak prosto w twarz temu szmaciarzowi, niech się udławi, niech szuka kolejnej idiotki, jakiejś innej młodej siksy, zaraz po PWST. Ciekawe, czy te buty w kolorze fiołkowym, nie, właściwie to eozyna, a może cyklamen, nie, ten zbyt ciemny... Fuksjowy? Gdzie tam fuksjowy... Ciekawe, czy jeszcze są na przecenie w Galerii Kazimierz. Minus 30%, co za euforia. Zaraz będę miała martwicę... jeszcze chwilę wytrzymaj, Guanta, jeszcze chwileczkę i będzie po wszystkim. Potem garderoba, cmoczki, uściski, dupoklepcie, skuter, motory są wszędzie, laptopik, sangria przy fejsie. Ciekawe, co tam u Magdy. Dziwka, mecenasa sobie przygruchała. Ona zawsze wie, jak się ustawić, gdzie i co wypiąć, co postawić, a ty siedź, ręka drętwieje, martwica, kurwa mać!