MAGDALENA

Jednym uchem słuchała też radosnego szczebiotania kolejnej warsztatowiczki, która opowiadała nieprawdopodobną historię o spotkaniu w pociągu ze swoim przyszłym pracodawcą. Magdalena zaczęła baczniej przysłuchiwać się jej opowieści dopiero wtedy, kiedy padła nazwy firmy, w której parę dni temu również ona była na rozmowie kwalifikacyjnej. W jednej chwili zapomniała o suce, której od dobrych kilku minut tarmosiła sierść, warsztatach i całej reszcie. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, krew uderzyła do głowy i czuła, że za chwilę straci nad sobą kontrolę.

Na całe szczęście w tej samej chwili zza rogu wyszedł Andrzej w towarzystwie jakiejś kobiety. Magdalena kątem oka dostrzegła, że nieznajoma ma paznokcie pomalowane na intensywnie fuksjowy kolor.

Jakież było jej zdziwienie, kiedy po krótkim wstępie Andrzej przedstawił im Joannę – właścicielkę fuksjowych paznokci – jako redaktorkę i współkoordynatorkę projektu. W ciągu kilku minut kolejne plany Magdaleny legły w gruzach. Perspektywę pracy sprzed nosa sprzątnęła jej ta słodka idiotka Lukrecja, a teraz jeszcze ta Joanna, która pojawiła się nie wiadomo skąd i będzie stanowić kolejną przeszkodę w drodze do wydawnictwa, organizującego cały projekt. Po raz kolejny tego dnia Magdalena poczuła, że zaraz wybuchnie. Że skrupulatnie budowana maska miłej i sympatycznej Magdy zaraz opadnie i pokaże światu jej prawdziwą choleryczną naturę.