MAGDALENA

– Kurwa mać! – zaklęła na głos na widok tego, co w nim znalazła. Kilka linijek tekstu, dość oględnie opisujących pomysł na fabułę, parę linków i coś na kształt wiersza, który chciała wykorzystać. Nic więcej. Zaczęła przetrząsać po kolei wszystkie foldery na zwalonym do granic możliwości pulpicie w poszukiwaniu nowszej wersji dokumentu. Przecież nie dalej jak miesiąc temu wysyłała Andrzejowi pierwsze fragmenty. Nie było tego dużo, ale to zawsze więcej niż nic. Przy dziesiątym folderze nagle ją olśniło – przecież na początku lipca robiła format dysku, bo jej niedomagająca od dawna Tosia nagle odmówiła współpracy i na wszelkie formy perswazji, również te wykorzystujące przemoc fizyczną, odpowiadała niewzruszonym czarnym ekranem. Magdalena wygrzebała więc z przepastnych odmętów szuflady pendrive’a i, usiłując sobie przypomnieć jakieś modlitwy z dzieciństwa, których uczyła ją babcia, drżącą ręką wsunęła go do portu USB. Pendrive okazał się czysty jak łza. Po ostatniej wizycie w całodobowym ksero, w którym wirusy przenoszą się szybciej niż choroby weneryczne w tanim burdelu, nie został na nim nawet najmniejszy pliczek. Magdalena, starając się opanować coraz silniejsze drżenie rąk, w pośpiechu zaczęła przeglądać swoją pocztę, ale po wysłanym do Andrzeja pliku nie został nawet ślad. Folder „Wysłane” świecił pustkami, a przeglądarka internetowa szyderczo śmiała się jej w twarz głosem rozbawionej gwiazdki jednej z rodzimych telenowel, która teraz występowała w roli życia jako twarz rajstop.

Nie mogąc namierzyć irytującej reklamy, Magdalena z hukiem zatrzasnęła Tosię i wyrzuciła na łóżko całą zawartość torebki. Spomiędzy starych paragonów, skasowanych biletów MPK i na wpół zużytych chusteczek higienicznych wydobyła wymiętą paczkę papierosów. Z reguły nie paliła, a jeśli już, to najpopularniejszą markę w Polsce, czyli cudzesy, ale na ostatniej imprezie szarpnęła się na babskie mentole, które od tygodni zalegały w jej torebce. Z trudem znalazła całą fajkę i odpaliła ją zapalniczką do kuchenki gazowej, gdyż jako palaczka okazjonalna innej nie posiadała. Wychyliła się przez rzygacz i mocno zaciągnęła, chyba po raz pierwszy w życiu. Poczuła, jak oczy zachodzą jej łzami a nikotyna uderza do mózgu. Tak zakręciło się jej w głowie, że aż musiała przytrzymać się barierki, żeby nie upaść. Mętlik w głowie i uczucie paniki ulatywały jednak wraz z kolejnymi smugami dymu, który wydychała.