KLEMENS

Na mięsnym stała znajoma postać. Wyglądała tak samo jak wtedy. Chuda i niska. Tym razem to ona stała przede mną, a ja za nią. Myślałem, że mnie poznała, ale raczej wstydziła się przy mnie poprosić o pięć plasterków szynki. Nie wiedziałem, że stanowi to dla niej problem, bo udałbym że zaciekawiło mnie mleko w kartonie na półce lub koncentrat pomidorowy, ale niestety nie byłem tak domyślny. Dostała swoje pięć plasterków za 2,49 zł. Położyła je delikatnie w koszyku, w którym nie miała nic więcej i poszła do kasy.

Poprosiłem o pięć parówek, za niecałe 5 zł i z równie pustym koszykiem jak ona poszedłem w jej ślady.

Zapłaciłem i poszedłem do domu. Nie miałem żadnej siatki więc niosłem te parówki w ręce. Często tak robiłem. Stałem chwilę na przejściu dla pieszych, a obok mnie stał jakiś mężczyzna, w garniturze i z Iphonem przy uchu. Spojrzał na moje parówki i na mnie z pogardą. Cóż, w jego mniemaniu musiałem przedstawiać żałosny widok. Uśmiechnąłem się lekko, na niego na pewno też ktoś patrzy z góry.

Zagrzmiało i zawiało. Wiedziałem, że mam parę minut na powrót do domu jeśli nie chcę zmoknąć. Zrezygnowałem ze spaceru i przyśpieszyłem kroku.. Na przejściu znów było czerwone. Zaczęło padać.