KOBIETA I SUKA

Mam jednak władzę. Przynajmniej tak sobie lubię myśleć. Kiedy dziewczyny pisały szablon, wzór wiadomości do patriarchalnego, wyzyskującego biedne szwaczki kierownika jakiejś korporacji, pomimo wypieków na twarzy i przekleństw, które co chwilę rzucały, nagle mnie zauważyły. Jedna z nich (chyba najbardziej ją lubię, najmniej mówi) przyłożyła palec do ust i (znowu) podniesionym głosem powiedziała, żeby spojrzały na mnie jak słodko śpię. Nie wiedzą, że nie śpię. Po prostu nie mogę na nie patrzeć. Usłyszałem tylko oddalające się zwroty "No jak lula cudownie", "Boże, moja też tak śpi, to po tej specjalnej, wegańskiej odżywce", "Pitu, pitu, piękna!". Pięć minut później zawładnęła nimi misja uratowania kobiet walczących o podwyżki i równe traktowanie. Ja wygrałam. Śpię.